Dwa a nawet trzy miliony złotych z miejskiej kasy – na tyle mogą liczyć niektóre polskie ośrodki żużlowe. Skala wsparcia, zależna od wielkości samorządu i miłości miejscowych włodarzy do czarnego sportu jednych cieszy, drugich szokuje, a jeszcze innych bulwersuje. Zwykły kibic od razu zada sobie pytanie – jak tu mówić zatem o rywalizacji, gdy jedni dostają z pieniędzy podatników tyle kasy, ile drudzy nie są wstanie zarobić w całym sezonie z wpływów z biletów i środków sponsorów! Jakby powiedział słynny Pan Paprykarz – Panie Premierze jak tu żyć ?!
I tutaj moglibyśmy zadać Wam Drodzy Kibice pytanie – czy wiecie ile Ratusz przekazał w tym roku pieniędzy do kasy klubu z Wrzesińskiej? Co bardziej zorientowani od razu powiedzą – 230 tys. zł, bo właśnie tyle w formie dotacji zostało zapisane w tegorocznym budżecie. Mało? Pewnie tak, jeśli spojrzy się na samą cyfrę, a nie przeanalizuje dokładnie wszystkiego co nazywa się „wsparciem GTMu Start z budżetu miasta w 2017r”
Specjalnie dla Was – po raz pierwszy w historii – chwyciliśmy długopisy, zagłębiliśmy się w arkusze kalkulacyjne i przeanalizowaliśmy dokument, który w jasny sposób pokazuje ile DOKŁADNIE pieniędzy, bądź to w formie gotówki, bądź w formie wsparcia bezgotówkowego otrzymała gnieźnieńska drużyna. A więc po kolei…
Suma, o której przed i w trakcie sezon mówili wszyscy to wspomniane 230 tys. zł. Tyle proponował prezydent Budasz i na tyle zgodzili się radni. Przy zakładanym 1,5 mln. budżecie klubu, wsparcie miasta miało zatem wynosić mniej więcej 1/6 tego, co miało wystarczyć na przejechanie całego sezonu. Mało? Zapewne tak, jeśli wracając do porównań (i nie biorąc pod uwagę klasy rozgrywkowej), w niektórych miastach jak Rybnik, Gdańsk, nie wspominając ośrodków ekstraligowych sumy idą często już nie w setki tysięcy, a w miliony złotych, a to daje nierzadko połowę budżetu drużyny.
Idźmy zatem dalej. Nie jest tajemnicą, że kwoty, które inkasują inni są niejako kwotami „brutto”, z których część wraca z powrotem do budżetów miasta. Jak to rozumieć? Klub X, który w danym roku kalendarzowym otrzymał z Ratusza np. 1,5 mln zł dotacji, musi za te pieniądze opłacić wszystko co mu do szczęścia potrzebne, by funkcjonować w trakcie sezonu. Są to koszty związane z utrzymaniem obiektu, jego remonty, koszty wynajęcia stadionu na treningi, a nawet na mecze ligowe. A są one niemałe! W Pile jak ustaliliśmy, miasto wycenia wynajęcie stadionu na 950zł/h, w Gdańsku jest ona porównywalna, więc zliczając liczbę godzin, które żużlowcy spędzają na swoim torze w trakcie sezonu, da sumę która może wynieść klub nawet 200tys. zł !
Tego Start… nie musi płacić, bo miasto zdecydowało o przekazaniu obiektu na potrzeby zespołu za symboliczną 1 złotówkę. Ile zatem zaoszczędzili działacze? Podczas tegorocznych rozgrywek, w wąskim gronie drugoligowego towarzystwa, nasi zawodnicy wykorzystywali owal przy Wrzesińskiej dokładnie 146 godzin, co przy ustalonej stawce 970zł/h dałoby łączną sumę 141.620 zł
Drugą istotną kwestią są koszty funkcjonowania obiektu, które w całości bierze w Gnieźnie na swoje barki GOSiR. Ta suma robi jeszcze większe wrażenie. Wszystkie remonty, media, utrzymanie kierownika obiektu a także obsługa dmuchanych band, to wydatek zsumowany na … 320 tys. zł ! Te dwie pozycje dają nam więc, już niebagatelną kwotę 0,5 mln zł, a to jeszcze nie koniec.
Miasto w formie dotacji celowych zdecydowało dodatkowo w tym roku, by dołożyć do szkolenia młodzieży (20tys), do Turnieju Back in Town (30tys) i do rundy SBP (70tys). Można więc ostatecznie już chwycić kalkulator w dłoń i zliczyć pełną sumę, która z portfeli podatników popłynęła do żużlowej świątyni kibiców czerwono-czarnych.
W roku 2017 projekt „Start” pochłonął 811.620zł (słownie: osiemset jedenaście tysięcy sześćset dwadzieścia tysięcy złotych). Czy ta suma robi już wrażenie w skali kraju? Na to pytanie powinien każdy odpowiedzieć sobie sam.
0 komentarzy