Czy brak awansu do play-offów i pandemia spowodują finansowe turbulencje w klubowej kasie Startu? Odchodzący menedżer Startu zdradza nam po raz pierwszy, jaki jest stan posiadania czerwono-czarnych.
Mamy jeszcze kilka imprez w gnieźnieńskim kalendarzu, ale te najważniejsze nie będą miały ciężaru gatunkowego. Liga dla nas skończy się niebawem i jest to spory zawód dla Rafaela Wojciechowskiego. – Oczywiście, jest spory niedosyt, ale taki jest sport i o tym musimy pamiętać. Trzeba przyjąć zwycięstwa, jak i porażki. Nadszedł słabszy sezon i na to składa się wiele rzeczy, o których dziś za wcześnie jest mówić. Powiem jednak coś innego. Mamy teraz dużo czasu, aby dobrze przygotować się do kolejnych rozgrywek i wierzę, że to zrobimy. Po porażce trzeba umieć się podnieść i wyciągnąć z nich dobre wnioski. Nie ma wielkich zwycięstw bez porażek – podkreśla menedżer gnieźnian.
Czy jednak trudny sportowo sezon nie zrobił krzywdy finansom Startu? Trybuny z uwagi na obostrzenia i relacje telewizyjne nie były wypełnione jak w latach poprzednich, wobec czego, wpływy muszą być dużo mniejsze. – Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie odczuliśmy tego. Ale od razu dodam, że mieliśmy naprawdę mądrze i sensownie skonstruowany budżet, który zabezpieczał to, co mogło się wydarzyć. Dlatego jesteśmy absolutnie spokojni o dopięcie wszystkich formalności w tym roku. Nie musimy na szczęście zastanawiać się z czego zapłacić zawodnikom, a możemy w spokoju już konstruować przyszłoroczny budżet. Chcemy zbudować coś dużego, na dobrych zawodnikach, a bez dobrego i zdrowego budżetu, nie ma prawa się to udać – kończy R.Wojciechowski.
0 komentarzy