Nie wyjechać ani razu na tor, a być na ustach niemal wszystkich. To wyczyn, którym w weekend mógł pochwalić się Jurica Pavlic. Chorwat był na treningach, przyjechał na mecz z Ostrovią, jednak rywalizację obejrzał z parkingu, bo swoje biegi oddał na rzecz Frederika Jakobsena. Pavlic będzie dziś wieczorem (godz. 19.00) gościem naszego facebookowego studia Pitbike Gniezno KXD #SGLive, my natomiast dziś porozmawialiśmy też z Duńczykiem. Jak zareagował na tą sytuację i co dla zawodnika znaczy rywalizacja od pierwszej gonitwy?
Frederik Jakobsen uznawany jest za diament, który wymaga oszlifowania. Duńczyk papiery na jazdę niewątpliwie ma, jednak w Gnieźnie póki co jego blask jeszcze nie świeci tak jakby chciał tego on sam i kibice. Przyczyn jest pewnie kilka i pewnie tylko on sam wie, co nie szło tak jakby sam chciał. Przed rokiem dostał kilka szans od gnieźnieńskiego menedżera i ostatecznie wylądował na wypożyczeniu w Gorzowie. Tym razem ma być inaczej, o czym na każdym kroku podkreśla Jakobsen. Zmienił przed sezonem wiele, by wyczyścić złe emocje i problemy w parkingu, a teraz pomocną dłoń wyciągnął do niego kapitan Startu. Jurica Pavlic choć nie jest w optymalnej dyspozycji, mógł wskoczyć na motocykl i pewnie kilka punktów z przeciętną drużyną Ostrovii by uzbierał. Zdecydował się jednak na zaskakujący ruch i swoje miejsce na liście startowej odstąpił młodszemu koledze. Co na to żużlowiec ze Skandynawii? – To na pewno fantastyczna sprawa. Miałem wprawdzie nadzieję, że dostanę swoją szansę, ale nie liczyłem, że pojadą od początku do końca. To był wielki gest ze strony Juricy, który pokazuje, jakim rozsądnym i niesamowitym zawodnikiem on jest. Wiedział, że dla drużyny być może będzie lepsze, abym to ja wyjechał na tor i jakie korzyści osiągnie z tego zespół. Tym gestem sprawił, że moim zdaniem już dziś powinien zastanowić się nad rolą żużlowego menedżera w przyszłości.
Jakobsen wyjechał ostatecznie na tor czterokrotnie i z bonusami uzbierał 8 oczek. Jak ocenia ten występ? – Moje biegi nie były złe, chociaż powiem szczerze, że nieco zaskoczył nas tor. Musieliśmy z biegiem zawodów zwiększać moc w motocyklu, a z reguły w Gnieźnie sytuacja jest odwrotna. Tor był „cięższy” niż mamy go zazwyczaj na treningu, gdyż wtedy jest przeważnie nieco ślisko. Ale i tak udało nam się w miarę znaleźć prędkość, którą chcieliśmy, dzięki czemu można było kogoś minąć na dystansie. Gorsze były niestety starty, więc nie mogę być z tego zadowolonym, bo wiem, że byłem w stanie dorzucić jeszcze jakieś punkty. Na pewno jazda od początku zawodów to wielka różnica. Mentalnie człowiek jest inaczej nastawiony, ale przede wszystkim chodzi tutaj o informacje płynące z toru. Wiem wtedy dużo więcej, nie muszę błądzić i szukać nie wiadomo czego – kończy Jakobsen.
Duńczyk raczej na pewno dostanie kolejną szansę w sobotę w Gdańsku. W awizowanym składzie jest wprawdzie znów wystawiony Pavlic, jednak wątpliwe, żeby menedżer Startu postawił na mniej pewnego zawodnika. O wszystkim przekonamy się po 16.30
fot. Ola Gandurska
0 komentarzy