Powiedzenie „kto nie był, niech żałuje”, zawsze pasuje do takiej okoliczności. W Gnieźnie obejrzeliśmy dziś spektakularny speedway i najlepszą reklamę czarnego sportu w Pierwszej Stolicy. Start wygrał z PGG ROW Rybnik 50-40, udowadniając, że nie ma zamiaru składać broni, tym bardziej na początku sezonu. Oto pomeczowe wypowiedzi.
Kevin Fajfer/Start – Nic nie dołożyłem do tego zwycięstwa, szkoda. Cały czas szukamy tego co powinno być dobre, w czwartek jako ostatni zjechałem do parkingu po treningu i dalej nic nie wiemy. W biegu w którym upadłem wjechałem w koleinę, motocykl był też źle ustawiony będąc zbyt mocnym i wyciągnęło mnie. To był mój błąd i do nikogo nie mam pretensji. Chciałem tutaj zaprezentować się lepiej, ja mogę tylko pogratulować chłopakom za świetną robotę.
Rafael Wojciechowski/Start – Kamień z serca jeszcze nie spadł, ale widzę poprawę. Przed nami dużo pracy. Cieszy to, że jest wygrana. Wierzyłem w to, wierzyłem też mocno w chłopaków. W tej chwili jest to odbicie się od dna. Pokazaliśmy, że potrafimy tutaj wygrać. Myślę, że teraz pójdzie już tylko lepiej.
Damian Stalkowski/Start – Dzisiaj nie miałem zbyt dobrych startów, więc musiałem szukać szczęścia na trasie. Nie przepadam za twardymi polami startowymi, a takie one były, stąd moje problemy w tym elemencie. Musimy tutaj coś poszukać. A tak w ogóle to oszukałem trochę los, bo w Ostrowie przed tygodniem też dwukrotnie prowadziłem w biegu młodzieżowym i za trzecim się nie udało. Dziś mogło być podobnie, ale pogoniłem chłopaków na trasie po powtórkach trochę i poszło dobrze. Mam luz od początku sezonu, nie stawiam na sobie niebotycznej presji, ale pamiętajmy, że jak sprzęt zawodzi to nic nie zrobimy. Kibice powinni zrozumieć, że wiele rzeczy jest od nas niezależnych i jak nie ma prędkości na trasie i startu, to możemy stawać na głowie i nic nie zrobimy.
Oliver Berntzon/Start – Mecz był świetny, tak samo jak poszczególne biegi. Ściganie było naprawdę ciężkie i trzeba było te punkty wydzierać na trasie. Niektórzy nieco naginali zasady i jeździli naprawdę ostro, ale z drugiej strony taki jest speedway. Dla mnie to był zdecydowanie cięższy dzień niż przed tygodniem, ale dla zespołu już bardzo udany. A dlaczego dla mnie gorszy? Miałem słabe starty, dużo dużo gorsze niż w Ostrowie i musiałem walczyć jak szalone zwierzę o każdą zdobycz. A z drugiej strony to był mój pierwszy ligowy mecz tutaj, bo przecież nie byłem w składzie na Gdańsk, więc trochę rzeczy było dla mnie nowych po zimie. Mam nadzieję, że teraz może być już tylko lepiej w Gnieźnie.
Jurica Pavlic/Start – jak się spotkaliśmy rano, było widać, że każdy pojedzie więcej niż może. Determinacja byłą ogromnie duża, bo musieliśmy wygrać. Dobrze zaczęliśmy, a to jest zawsze ważne. Później tor się trochę zmienił i musimy przeanalizować co poszło nie tak. Goście mieli za dużo ścieżek do jazdy, to jest pewne. Ja miałem pecha, bo straciłem najlepszy silnik po 3 biegach. Coś się stało, jakaś pewnie wada materiału, silnik stracił kompresję i koniec. Ale założeń nie zmieniam. Sezon zacząłem z uśmiechem i chcę go tak skończyć.
Mirek Jabłoński/Start – Taki cel mieliśmy na ten mecz i mam nadzieję, że kibice docenią ogrom pracy jaki włożyliśmy w to spotkanie. Udźwignęliśmy ten „worek kamieni”, który dziennikarze nam zawiesili na plecach po porażkach. Dziś zagrało wszystko idealnie. To, że zrobiłem tyle punktów nie świadczy, że to były dla mnie łatwe zawody. To były najtrudniejsze zawody dla mnie w tym sezonie i trzeba było korygować ustawienia non stop i na szczęście robiłem to dobrze. Nie mam do siebie zastrzeżeń, pękła jedna szpilka przy sprzęgle i to wszystko. Świetna praca mechaników, bo cały team z „Wiśnią”, „Oczkiem” i moim synem spisuje się wybornie. Chwała im za to, bo to także ich sukces. Ze zdrowiem jest średnio, bo rezonans wykazał, że mam zerwane jednak więzadła po meczu z Gdańskiem, ale jakoś funkcjonuje, poruszam się. Ale nie wiem, co przyniesie przyszłość. Dobrze, że mamy teraz krótką przerwę.
Mateusz Szczepaniak/ROW – Zawody na pewno mogły się podobać, bo było dużo walki, mijanek, jazda też była momentami ostra, a to przecież kibice lubią. Nam jednak chodzi o wygrywanie, a tego zabrakło. Ja trochę punktów potraciłem, trochę zyskałem na trasie. Szukaliśmy długo i dopiero na mój ostatni bieg trafiliśmy w dziesiątkę. Była i trasa i sam start, ale wszystko trochę późno. Szkoda, bo byliśmy optymistycznie nastawieni przed meczem. NIe możemy się poddać, bo przed nami mecz z Łodzią. Naprawdę fajny tor tutaj dziś zrobiono. Było dużo ścieżek do znalezienia i trzeba było na nie znaleźć dobre ustawienia. Pogoda gdyby była lepsza, to zawody byłyby jeszcze myślę ciekawsze. Zewnętrzna część toru po polaniu była śliska i nie schła po polaniu, więc motocykl tam po prostu stawał. W pierwszym biegu próbowałem tam coś zrobić, ale straciłem kompletnie kontrolę nad motocyklem, bo tylne koło mi odjechało. Mamy taką porę roku, więc to musi być wkalkulowane.
Piotr Żyto/trener ROW – Przyjechaliśmy tutaj walczyć o pełną pulę, ale nie można było tego wygrać, popełniając takie błędy. Nawet pomimo prowadzenia, traciliśmy pozycję, a to najbardziej boli. Szkoda, bo mecz trzymałby w napięciu do ostatniego wyścigu. Muszę wyróżnić tylko jednego zawodnika – juniora Przemka Gierę, który pojechał bardzo fajnie. Zawiódł Łogaczow, Sundstroem, liderzy też mieli wpadki, zabrakło wielu rzeczy. Start zrobił dobre korekty w składzie i gratuluję mu.
0 komentarzy