Aforti Start w najlepszym stylu pożegnał się z miejscowymi kibicami wygrywając z Arged Malesą Ostrów Wlkp. 50-40. Start miał dziś prawdziwych liderów w składzie. – Dziś miałem w zespole to, czego brakowało w kilku meczach – stwierdził sternik Startu. Jak zwykle zebraliśmy dla was kilka wypowiedzi pomeczowych z obu obozów. Oto co usłyszeliśmy.
Patrick Hansen/Arged Malesa – Nasz cel był wygrać, ale już wiemy, że bez Klindt’a będzie cieżko. Może nie jedzie najlepszego sezonu, ale możemy na niego liczyć w trudnych chwilach. Generalnie każdy z nas w tym meczu miał problemy, ja także popełniałem błędy, a one dużo kosztują. Pierwszy raz przyjechałem tutaj do Gniezna i czułem się trochę dziwnie. Pierwszy start i pierwszy łuk był dla mnie bardzo dziwny. Zrobiłem wielkie oczy. Było naprawdę ciężko, w drugim biegu pozmienialiśmy przy sprzęcie i było troszkę lepiej. Słyszałem, że ten stadion jest trudny, ale my jako Duńczycy nie na takich torach jeździmy w Danii. Mamy u siebie bardzo trudne obiekty i nie możemy się tłumaczyć, że coś jest dla nas problemem.
Waldemar Górski/prezes Arged Malesa – Nie jest tak, że wyjeżdżamy stąd niepocieszeni. Nam był potrzebny bonus i go mamy. Trzeba pamiętać, że jechaliśmy bez Klindt’a, a gospodarze chcieli wygrać u siebie na koniec. To zawsze dodaje dodatkowego kopa. My stawialiśmy opór do pewnego momentu, ale jesteśmy gorsi. Mamy ostatni mecz u siebie z Polonią i postaramy się także dobrym akcentem zakończyć tą rundę.
Philipp Helstroem-Bangs/Aforti Start – Czuję się naprawdę fajnie w Gnieźnie, ale muszę jeszcze dużo się uczyć. Chcę stawać się lepszym żużlowcem, więc muszę dużo jeździć. Na razie Start daje mi szanse i za to jestem wdzięczny.
Timo Lahti/Aforti Start – Czułem się dziś świetnie, miałem rewelacyjną prędkość, szkoda, że nie udało się ustrzelić maksa, ale jestem oczywiście bardzo zadowolony. Mam dobrą dyspozycję w końcówce sezonu i szkoda, że to wszystko już dobiega końca.
Oskar Fajfer/Aforti Start – Było ciężko do połowy meczu i dopiero po 13. biegu wygranym z Freddy’m mogliśmy odetchnąć. Fajnie, że na pożegnania odnieśliśmy takie zwycięstwo, bo kibicom się to należało. Szkoda, że tak szybko kończymy, ale pouciekały nam punkty u siebie i to okazało się kluczowe. Po tej mocnej „glebie” prawie jak w MMA, na szczęście czuję się dobrze i poza zadrapaniami jest OK. Na koniec niestety musiałem jechać w ciemno na nowym motocyklu i dlatego nie było idealnej prędkości. Nie mam pretensji do Berntzona, bo na torze było kilka małych kolein i w jedną z takich trafił Olly, stąd mnie podciął. Nie mam żadnego żalu do niego.
Rafael Wojciechowski/menedżer Startu – Dziś miałem w zespole to, czego brakowało w kilku meczach – czterech liderów. Każdy był mocny i nawet jak nie szło na początku Frederikowi, to i on znalazł problem i jak odpalił, to jechał jak z nut. Miałem na kogo stawiać, a to zawsze niesie spokój w planowaniu kolejnych biegów. Cieszę się z tak udanego zakończenia tego niedobrego dla nas sezonu.
0 komentarzy