W składzie Car Gwarant Startu Gniezno na niedzielny mecz w Lublinie zabrakło miejsca dla Maksymiliana Bogdanowicza. Czy junior czerwono-czarnych odczuwa z tego powodu zawód? O to i kilka innych kwestii zapytaliśmy go w trakcie krótkiego wywiadu.
Mateusz Domański, SportoweGniezno.pl: Podczas sparingu w Poznaniu zaprezentowałeś się całkiem nieźle. Mimo to nie dostaniesz szansy na pokazanie swoich umiejętności w trakcie meczu w Lublinie. Jesteś rozczarowany z tego powodu czy cierpliwie czekasz na swój moment?
Maksymilian Bogdanowicz, zawodnik Car Gwarant Startu Gniezno: Żaden zawodnik nie lubi siedzieć na ławie. Każdy chce jechać, zwłaszcza kiedy są postępy i idzie dobrze. Staram się też patrzeć na to obiektywnie i zrozumieć menadżera Rafaela Wojciechowskiego. Jak najbardziej rozumiem jego decyzję. Trochę jest w tym mojej winy. To ja wcześniej nie pokazałem i nie udowodniłem, że od początku powinienem znaleźć się w składzie. Póki co jest inaczej, niestety.
Chyba możesz być zadowolony z tego, jak polepszasz swoją jazdę, biorąc pod uwagę chociażby twoją postawę w ubiegłorocznym sezonie.
– Jak najbardziej, jest poprawa, aczkolwiek do perfekcji jeszcze daleko. Jestem takim typem zawodnika, że mnie trudno zadowolić. Zawsze są szczegóły, do których można się doczepić. Zawsze może być lepiej, punkcik czy dwa więcej. To siedzi w głowie i drażni zawodnika. Zdarzają się błędy techniczne, słabsze starty czy inne sprawy.
Nad czym zamierzasz jeszcze pracować? Czego brakuje ci najbardziej?
– Uważam, że po całości muszę popracować nad sobą. Sprzęt mam dobry. Tego jestem pewien, więc już niczego w nim nie szukamy. Znaleźliśmy te dobre ustawienia. Silniki zachowują się dobrze. Jedyne, co nam pozostaje, to całkowite skupienie się na sobie i dążenie do perfekcji.
Widzieliśmy, że na torze w Poznaniu czułeś się całkiem nieźle, a jak oceniasz domowy owal w Gnieźnie?
– Bardzo mi się podoba tor w Gnieźnie. Nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Na początku sezonu mieliśmy trochę niesprzyjające warunki, ale trzeba było się z tym zmierzyć. Niestety, pogoda była taka, a nie inna. Kiedy jednak trenowaliśmy w tygodniu przed ligą, to nawierzchnia była fenomenalna. Jak najbardziej czuję się jak u siebie, bo przecież jestem u siebie!
0 komentarzy