Dantejskie sceny działy się po przedwczesnym zakończeniu przez sędziego meczu Wilki Krosno – Stal Gorzów. Od kibiców oberwał m.in gnieźnianin Maciej Fajfer.
Pewnie większość kibiców speedway’a wie, co wydarzyło się w weekend w Krośnie. Po perturbacjach z torem i przedwczesnym zakończeniu zawodów, a co za tym idzie, minimalnej wygranej gorzowian, w furię wpadli miejscowi kibice. W ruch poszły m.in kamienie, a jednym z nich trafiony został gnieźnieński mechanik Maciej Fajfer. – Słabe zachowanie ze strony krośnieńskich kibiców – mówił w magazynie żużlowym w stacji Eleven, Oskar Fajfer. – Poleciały z trybun w stronę naszych busów kamienie. Jeden z nich trafił Macieja (Fajfera – dop.aut.). Niefajnie zostaliśmy pożegnani.
Wychowanek Startu odniósł się także do słabszych ostatnio występów. Przyznał, że kłopoty sprawiają mu ustawienia sprzętu na ekstraligowych torach. – Sporo nowych silników kupiłem, dodatkowo nawiązałem współpracę z nowym tunerem, więc poznaję ten sprzęt. Poza tym błędnie odczytywałem korekty, które powinienem robić. W Ekstralidze mały błąd oznacza, że nie ma ciebie w wyścigu. Czuję jednak, że jestem na dobrej drodze, aby wrócić do dobrych wyników. Brakuje mi niewiele do przełamania – dodaje żużlowiec.
0 komentarzy