Mirosław Jabłoński znów zawiódł podczas wyjazdowego meczu Car Gwarant Startu Gniezno. W niedzielnym spotkaniu w Gdańsku zdobył zaledwie trzy punkty, a jego zespół przegrał 44:46. To właśnie punktów doświadczonego zawodnika zabrakło najbardziej, by czerwono-czarni mogli cieszyć się ze zwycięstwa.
Po meczu młodszy z braci Jabłońskich wskazał przyczynę słabego występu. – Najlepszy silnik, który nigdy mnie nie zawodził, tym razem podczas trzech biegów w ogóle się nie odpychał. Wobec tego zmieniłem motocykl i w ostatnim wyścigu było widać diametralną różnicę i jakąś prędkość. Muszę dać tę jednostkę do serwisu i zobaczyć, co się z nią stało – mówił kapitan zespołu z pierwszej stolicy Polski.
Dlaczego Mirosław Jabłoński tak późno zdecydował się na zmianę motocykla, skoro ten pierwszy zawodził go na trasie? – Tak jest, kiedy się wierzy w coś, co nie zawodzi przez cały sezon. Tutaj niestety coś się stało. Muszę to zdiagnozować i zobaczyć co jest nie tak – przyznał.
33-latek jest solidnym punktem czerwono-czarnych na torze w Gnieźnie, ale na tegorocznych wyjazdach zwykle rozczarowuje. Dobrze poszło mu tylko w Krakowie. W Lublinie, Rybniku i Gdańsku był słabym ogniwem drużyny z naszego miasta. – Podczas wyjazdów troszeczkę prześladuje mnie pech, a troszeczkę niedopasowanie. Taki jest sport. Nic nie poradzimy. Zakasam rękawy i będę robił wszystko, by w kolejnych spotkaniach było lepiej – zapewnił.
Gnieźnianie rewelacyjnie weszli w niedzielny pojedynek w Gdańsku, inkasując dwa podwójne zwycięstwa. Wydawało się, że tor ich w ogóle nie zaskoczył i zgodnie z przewidywaniami, był podobny do gnieźnieńskiego owalu. – Początek był fajny, chłopacy niby trafili, a potem diametralnie się zmienił i trzeba było zmieniać ustawienia. Mój motocykl od początku zdecydowanie nie pasował, bo coś było nie tak. Każdy tor ma swoją specyfikę. Zgodnie z moimi wcześniejszymi słowami, to był wyrównany pojedynek. Zabrakło nam troszeczkę szczęścia – dodał Jabłoński.
Wynik 46:44 w meczu Zdunek Wybrzeże Gdańsk – Car Gwarant Start Gniezno oznacza, że bonus nie trafił na konto żadnej z drużyn. Wydaje się, że czerwono-czarni dodatkowy punkt przegrali już na własnym owalu. – U siebie powinniśmy wygrać wyżej. 44 punkty na wyjeździe to świetny wynik. Moim zdaniem bonusy zdobywa się dobrymi rezultatami u siebie. Taki jest sport. Szkoda. Cieszmy się jednak, że nasz bezpośredni rywal, czyli Wybrzeże, też nie ma tego punktu bonusowego – przyznał kapitan „Startowców”.
Już w ten piątek gnieźnieńskich żużlowców czeka kolejny trudny pojedynek. Tym razem zmierzą się na domowym torze z ROW-em Rybnik. – W pierwszej lidze nie ma łatwych pojedynków. Przynajmniej dla mnie każdy jest piekielnie trudny – czy to u siebie, czy na wyjeździe. Z rybniczanami będzie podobnie. Nie sądzę, że będziemy mieli jakiś specjalny tok przygotowań. Będziemy przygotowywać się tak jak zawsze, by zwyciężyć – podsumował Mirosław Jabłoński.
0 komentarzy