W poniedziałek odbyły się kolejne konsultacje klubów eWinner 1. Ligi Żużlowej. Powiało optymizmem, jednak na konkrety jeszcze za wcześnie. Trzeba uzbroić się w cierpliwość.
– Rozmowa przebiegała w spokojny sposób, choć trudnych pytań nie zabrakło. Część odpowiedzi otrzymaliśmy, ale część wymaga jeszcze ustaleń i rozwiązań ze strony GKSŻ. Musimy jeszcze poznać obostrzenia sanitarne podczas treningów i zawodów, ale i również te dotyczące organizacji. Na pewno te rozwiązania z jednej strony wiązać się będą z dodatkowymi kosztami, ale i z drugiej liczymy też na pewne oszczędności. Ogólnie zmierzamy w dobrym kierunku, a wszystkie kluby wyraziły wstępną deklarację przystąpienia do rozgrywek, ale niestety bez publiczności na ten moment – mówi nam Piotr Mikołajczak, dyrektor GTM Startu Gniezno.
Przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego Piotr Szymański zakłada w pomyślnym scenariuszu, że pierwszoligowe rozgrywki mogą ruszyć w połowie lipca. Czy rzeczywiście jest to możliwa opcja?
– Liga oczywiście ma szansę wystartować i to w połowie lipca. Daliśmy sobie czas do kolejnego poniedziałku, aby do tego czasu przeliczyć raz jeszcze swoje budżety, gdyż telewizja i sponsor ligi nic klubom nie dołożą, a także porozmawiać z zawodnikami na temat renegocjacji kontraktów. Problem może być jeszcze jeden. Otóż, jeżeli granice nie zostaną otwarte, a ruszy liga duńska czy szwedzka, możemy mieć problem z zawodnikami z tych krajów, gdyż mogą nie dostać oni zgody na starty w Polsce. I wówczas nasz start w lidze nie miałby sensu. Dlatego czekamy na odpowiedź wszystkich zawodników na dzisiejsze nasze maile, licząc głównie na to, że obcokrajowcy uzyskają zgody i zdecydują się na start w lidze polskiej. Chyba, że nakaz zamknięcia granic zostanie zniesiony, to wówczas nie będzie tego problemu. Ale na teraz muszą się zadeklarować, którą ligę wybierają. Resztę warunków jako klub do startu ligi spełniamy – dodaje przedstawiciel czerwono-czarnych.
Prezes Ostrovii Ostrów Wlkp. Radosław Strzelczyk przyznał, że „gra nie toczy się tylko o ten sezon, ale o przyszłość żużla w niższych ligach”. Co na to dyrektor Startu?
– Żużel to system naczyń połączonych. Jak klub nie pojedzie to może stracić sponsorów i dotacje, a zawodnicy, nie zarabiając nawet mniejszych pieniędzy, mogą zakończyć kariery. Dlatego z zaciśnięciem pasa, ale fajnie byłoby sezon odjechać dla dobra ogółu. Oczywiście nie za wszelką cenę. Bo jeśli się komuś budżet nie zbilansuje lub nie będzie miał do dyspozycji swoich zawodników z zagranicy, to trudno będzie finalnie zadeklarować jazdę w lidze. To w zasadzie dwie największe obawy, które stoją przed klubami. My obecnie czekamy na odpowiedzi swoich zawodników. I od nich zależy start klubu w lidze. O ile nie mam dużych obaw co do osiągnięcia porozumienia w sprawach finansowych, o tyle bardziej zmartwiony jestem możliwością startów naszych obcokrajowców. Liczę jednak po cichu, że wszystko się dobrze ułoży i będę mógł w poniedziałek oznajmić GKSŻ, że w lidze jedziemy – podsumowuje Piotr Mikołajczak.
ZAKAZ KOPIOWANIA CYTATÓW I INFORMACJI!
Fot. Start Gniezno
0 komentarzy