Peter Ljung został czwartym w historii zwycięzcą Pucharu Nice 1.Ligi Żużlowej. Na swoim byłym torze czuł się wyśmienicie, co zresztą powiedział nam tuż po zawodach. Oto co usłyszeliśmy w parkingu od kilku aktorów sobotniego wydarzenia przy Wrzesińskiej.
Timo Lahti (IV miejsce): Straciłem tylko jeden punkt w turnieju zasadniczym, więc to 4. miejsce mnie nie zadowala i nie jest tym czego oczekiwałem. Ale sam turniej bardzo udany, po prostu w finale nie powtórzyłem tego co było wcześniej, szkoda. Osobiście lubię gnieźnieński tor, jest dosyć duży, śliski, takie warunki mi nie przeszkadzają.
Wiktor Kulakov (II miejsce): Bardzo fajne podsumowanie ligi. Cieszy mnie ten wynik, bo nie przepadam za tym torem i nie jest on dla mnie łatwy. Na lidze też tutaj mocno kombinowaliśmy, ale na szczęście fajnie się ułożyło. W półfinale udało mi się napędzić przy płocie i cieszę się, że nie zamknęli mnie tam rywale i pojechali bardzo fair.
Peter Ljung (I miejsce): Pamiętam oczywiście ciągle ten tor, czułem się się dziś naprawdę świetnie stąd taki wynik. Nawet kiedy przegrałem start, byłem w stanie wyprzedzać na dystansie. To duża zasługa moich mechaników, którzy zrobili tutaj dobrą robotę, bo motocykle spisywały się fantastycznie. A ja chciałem wygrać, bo drugie miejsce w takich zawodach, to tylko drugie miejsce.
Daniel Jeleiewski (VI miejsce): Końcówka w moim wykonaniu siadła, bo pogubiłem się z przełożeniami. Ten tor się zmieniał i nie miałem już dobrej prędkości, ale generalnie nie jest źle. Najważniejsze, że cało i zdrowo kończymy, sprawdziliśmy motocykle tym bardziej, że przede mną jeszcze ważne zawody.
Adrian Gała (VII miejsce) : Słabo się czuję, ale cieszę się, że dałem radę dokończyć te zawody. W przedostatnim biegu musiałem trochę odpuścić i nie jechałem na 100%. Mogłem się wepchnąć Musielakowi na pierwszym łuku, ale tym razem wolałem odpuścić, bo wiedziałem, że nie mam tej siły w rękach żeby walczyć na łokcie. Jadę teraz do szpitala na prześwietlenie aby sprawdzić rękę bo czuję ból. Każdy kto mnie zna wie, że lubię dużo jeździć i nie odpuszczam, więc tutaj też walczyłem i pokazałem prawdziwy charakter.
Mateusz Szczepaniak (V miejsce): Czegoś zabrakło mi w tym barażu. Może było trochę zamieszania. „Batch” wyskoczył ze startu, a ja jechałem pod nim. Chciałem przejść trochę szerzej, by złapać prędkość. Moim przednim kołem dotknąłem jego tylnego. Było trochę zamieszania. Ledwo utrzymałem się na motocyklu. Później dojechali inni zawodnicy i trudno było cokolwiek zrobić, bo zrobił się pas wewnątrz toru, przy krawężniku. Szkoda, szkoda, ale piąte miejsce nie jest najgorsze. Była walka i frajda z jazdy.
0 komentarzy