Antonio Lindbaeck zdecydował się jak nam mówi, na „rewolucyjne zmiany” w sprzęcie. Zawodził w ostatnich tygodniach, bo nie mógł dojść do porozumienia z silnikami, więc je wymienił. Jutro pojedzie na nowej jednostce i czuje, że… wraca „stary-dobry Antonio”

Chcąc jutro wygrać z „Diabłami” wszyscy zawodnicy Aforti Startu muszą wznieść się na wyżyny. Pod nieobecność dwóch czołowych zawodników wiele będzie zależało od tych, którzy do tej pory zawodzili, w tym od Antonio Lindbaecka. Wczoraj rozmawialiśmy ze Szwedem po popołudniowym treningu i zdradził nam, że zdecydował się na radykalne zmiany, bo do tej pory nic nie działało. – Czułem się już dużo lepiej na motocyklu, niż w ciągu ostatnich tygodni, a powodem tego są silniki. Nie byłem w ogóle szybki, przegrywałem wszystko, testowaliśmy tyle różnych rzeczy, ale nic nie dawało takich efektów jakie byśmy chcieli. Teraz postanowiliśmy pójść jeszcze dalej, jeszcze więcej zmienić i jest dużo lepiej. Chodzi o nowy silnik, na którym dziś jeździłem, a który sprawował się o niebo lepiej. To był bardzo dobry trening i już nie mogę doczekać się zawodów. 

Czy zatem problem tkwi w sprzęcie, a nie w samym zawodniku? Jak dodaje żużlowiec, on czuje się tak samo dobrze na motocyklu jak kiedyś. Nie chce zdradzić na jakiego tunera się zdecydował, najważniejsze jak twierdzi – wraca stary i dobry Antonio. – Słabe wyniki nie są w żadnym stopniu spowodowane moją dyspozycją. Ja czuję się na motocyklu wyśmienicie, a kłopot jest powtórzę w silnikach. W niedzielę z Landshut pojadę na czymś zupełnie nowym i wierzę, że to będzie to, na co czekałem. Dziś byłem na treningu tym starym – dobrym Antonio, tak to czułem – kończy zawodnik.

Mecz Aforti Start Gniezno – Landshut Devils w niedzielę o 16.00 przy Wrzesińskiej