Start Gniezno i pozostałe pierwszoligowe kluby już mogą pluć sobie w brodę. Jak na dłoni widać, że podpisany kontrakt na telewizyjne transmisje jest dziś niewiele wart. Czytelny argument właśnie dostaliśmy.
Canal+ poinformowało, że od tego sezonu po raz pierwszy będzie pokazywało rozgrywki II ligi, więc dla kibica i klubów z najniższej klasy rozgrywkowej jest to dobra informacja. Zakup praw to przecież i tzw. zasięgi i spory zastrzyk gotówki. Według nieoficjalnych informacji przekazywanych przez portal Interia, najlepsze drużyny drugiej ligi będą mogły liczyć nawet na 150 tysięcy złotych za sezon od Canal+. To z kolei mało pocieszająca informacja dla ośrodków zaplecza Ekstraligi.
Start i cała reszta przypomnijmy, są związane pięcioletnią umową, w ramach której od 2020 otrzymują niecałe 200 tysięcy złotych rocznie. Teraz gołym okiem widać, że deal zrobiła stacja, a nie kluby, podpisując tak długą umowę. Kiedy Ekstraliga wynegocjowała ostatnio gigantyczne pieniądze w postaci 5-6 milionów za sezon dla KAŻDEGO, a II liga w tej chwili otrzyma niewiele mniejsze pieniądze od pierwszoligowców, to jak mają się czuć kluby „środka”? Biorąc pod uwagę jak drastycznie skoczyły stawki i wydatki przed zbliżającymi się rozgrywkami, osiem klubów walczących o najlepszą ligę świata ma prawo pluć sobie w brodę. Krytykował to od początku szef Orła Witold Skrzydlewski, ale wtedy nikt poważnie go nie traktował. Otwarcie protestował przeciwko transmitowaniu wszystkim meczów w telewizji za takie stawki. – Wolałbym to pokazywać za darmo w internecie, by wszyscy fani mieli otwarty dostęp bez konieczności zakupu dekoderów – grzmiał.
Dziś wiemy jedno. Przez trzy najbliższe lata nie zmieni się nic. Chyba, że wszystkie kluby zgodnie powiedzą, albo siadamy do stołu, albo…. STOP – NIE JEDZIEMY.
0 komentarzy