Wczorajsze zwycięstwo z Wybrzeżem było jednym z najlepszych występów w tym sezonie czerwono-czarnych. Wiele wskazuje na to, że nasi zawodnicy złapali szczyt formy w idealnym momencie, gdyby tylko wszystko było po staremu. Za chwilę zawodnicy będą mogli niestety zakładać już tylko bambosze, zamiast żużlowej łyżwy, bo sezon dobiega końca. – Szkoda, że ten sezon właśnie się kończy, bo mógłby się dla nas teraz rozpoczynać. Widać, że play-offy byłyby dla nas niezwykle ciekawe – usłyszeliśmy po wczorajszym meczu.
Żużlowcy Startu koncertowo rozgrywają wrześniową kampanię. W trzech spotkaniach ani przez chwilę nie drżeli o wynik, a zwycięstwa z Tarnowem, czy wczorajsze z Gdańskiem, zamknęły usta największym malkontentom. Drużyna jedzie równo, liderzy wygrywają swoje biegi niemal jak na zamówienie, a i cenne punkty dorzucają juniorzy. Czy można chcieć więcej? Oczywiście! Play-offów!
Można się wściekać, że żużlowa centrala tak właśnie wymyśliła sobie rywalizację na żużlowym podwórku. Brak baraży o Ekstraligę, a tym samym brak play-offów w eWInner 1.Lidze będzie dla nas dużą stratą, to już pewne. Oczywiście, są tacy, którzy powiedzą, że Apatora i tak nie dałoby się pokonać, a i ewentualna jazda z GKM-em byłaby piekielnie ciężka, ale…. to są play-offy.
Tutaj dochodzą dodatkowe czynniki jak presja, brak miejsca na pomyłki, dyspozycja dnia, czy najważniejsze – październikowa pogoda! Dziś nie będziemy już w stanie zgadnąć jaki scenariusz byłby nam pisany (o ile w ogóle pojechalibyśmy w finale), ale jedno jest pewne – klub na pewno nie straciłby na tym finansowo, a i emocje mielibyśmy gwarantowane. Zawodnicy Startu wydaje się bowiem, złapali szczyt formy w najważniejszym momencie. – Takie było założenie. Ten sezon jest szybki, trudny i nie wszyscy mieli taką ilość startów jaką by chcieli i potrzebowali. Szkoda, że ten sezon, który właśnie się kończy, mógłby się dla nas teraz rozpoczynać. Widać, że play-offy byłyby dla nas niezwykle ciekawe, bo drużyna złapała wiatr w żagle. Mam nadzieję, że tak optymistycznie będzie można oceniać nasz zespół też po ostatnim meczu – mówił nam wczoraj menedżer Rafael Wojciechowski.
Ogromnym pozytywem meczu z Wybrzeżem, jest też postawa juniorów. Patrzeliśmy w końcu już nie tylko na ambitną jazdę Damiana Stalkowskiego, ale i zaskakującą metamorfozę Marcela Studzińskiego. Zawodnik, który wcześniej walczył bardziej sam z sobą zamiast z rywalami, wczoraj był absolutnym zaskoczeniem. – Widać, że każde kolejne zawody to jest plus. Brakowało w tym sezonie zawodów młodzieżowych, żeby oni mogli złapać równą formę, ale widać, że w Marcelu drzemie potencjał i może się dobrze ścigać i to jest dobra iskierka na przyszły sezon. A Damian dobrze popracował w poniedziałek nad sprzętem, także zainwestował i są od razu efekty – dodaje sternik Startu.
Tak czy owak, pozostaną nam już tylko dywagacje – „co by było gdyby”. Póki co poczekajmy jeszcze na dwa ostatnie mecze, które będą niezwykle ciekawe. Wprawdzie z Ostrowem i Toruniem pojedziemy bez Lahtiego, ale i to jakby nie martwi nas szczególnie, bo w akcji zobaczymy inną rewelację sezonu – Kevina Fajfera. Zawodnika już ochrzciliśmy mianem „rewelacji sezonu”, a i kibice witają go na torze gromkimi brawami. Tak było właśnie wczoraj, bo zawodnik imponuje zadziornością na torze i ambitną walką do końca. Za niego i za całą ekipę, trzymamy kciuki do ostatniego biegu z Apatorem!
0 komentarzy