Podczas ostatniego wyjazdu do Rybnika, na mecz tamtejszego ROW-u z Car Gwarant Startem Gniezno, mój telefon aż grzał się od wiadomości. Znajomi współczuli mi, że pojechałem ładny kawałek drogi, by obejrzeć totalnie jednostronny pojedynek. Lanie w rundzie zasadniczej nie zniechęciło mnie jednak do ponownego wyjazdu na Górny Śląsk.
I wybiorę się na tę wycieczkę z cichą nadzieją na wielkie żużlowe święto. A z tyłu głowy na pewno będzie się tliła myśl, że ekipa od cudów i spraw niemożliwych, dokona ultrasensacji. Jeżeli ten scenariusz by się ziścił, to pewnie tym razem telefon grzałby się z innego powodu. Zazdrościliby ci, którzy zwątpili i zostaną w domach. To by był piękny scenariusz. Telefon pewnie uzyskałby taką temperaturę, że w drodze powrotnej mógłbym sobie na nim usmażyć jajecznicę.
Ja wiem, doskonale wiem, że racjonalnych przesłanek, by wierzyć, że Start wygra w Rybniku, jest niewiele, by nie napisać – nie ma ich prawie wcale. Pamiętne 68:22 nie nastraja żadnym optymizmem. I pewnie już dużo osób uznało, że 9 września gnieźnianie zakończą sezon. Ale moment, moment…
„Utrzymanie – będzie dużym wyzwaniem” – oni to zrobili.
„Play-offy? Absolutnie niemożliwe” – oni to zrobili.
„Jurica Pavlic liderem? Dajcie spokój, będzie grzał ławę” – Chorwat fruwa i ma się doskonale.
„Adrian Gała krajowym liderem? Dajcie spokój, nadaje się co najwyżej na drugą ligę” – „Henioo” z dziesiątą średnią biegopunktową w Nice 1. Lidze Żużlowej.
„Skuteczna walka w Łodzi i Gdańsku? Niemożliwe. Drużyna własnego toru” – jak było, każdy wie.
I można by tak jeszcze trochę powymieniać. Szczerze życzyłbym wszystkim kibicom, żeby po niedzielnym meczu do tej listy można było dopisać „wygrana w Rybniku na wagę finału? Ultraniemożliwe” – a jednak się stało!
A do kibiców mam mały apel. Jeżeli macie możliwość jechać do Rybnika, to nie wątpcie i jedźcie. Byłem na wszystkich wyjazdach, poza Lublinem i Daugavpils, i zawsze pokazywaliście klasę. Wierzę, że tak będzie i tym razem. Kto wie, może wspólnie z naszymi zawodnikami wywalczycie awans do finału Nice 1. Ligi Żużlowej. Niemożliwe? Za rzeczy niemożliwe żużel kochamy najbardziej!
0 komentarzy