– Ustaliliśmy z prezydentem przed meczem, że wygramy tutaj 50-40 – powiedział nam z uśmiechem na ustach tuż po ostatnim wyścigu Rafael Wojciechowski. Jeżeli nawet to był żart, to sprawdził sie niemal idealnie. Gnieźnianie sprawili dziś sporego kalibru sensację wygrywając w Łodzi z Orłem 49-41!
Wracamy do gry o najwyższe cele, tak w skrócie można skomentować to, co wydarzyło się na trudnym łódzkim terenie. Czerwono-czarni pojechali z takim pazurem, jakby wszystkim chcieli udowodnić, że premierowa porażka z Wybrzeżem była zwykłym wypadkiem przy pracy. Menedżer Rafael Wojciechowski wierzył, że Start jest stać na sprawienie niespodzianki, którą oklaskiwał z trybun nawet prezydent Gniezna Tomasz Budasz. Włodarz Pierwszej Stolicy pierwszy raz wybrał się na wyjazdowy mecz Startu!
Hubert Maciejewski/SportoweGniezno.pl – Wielkie gratulacje. Pewnie niewielu wierzyło, że możecie w takim stylu wygrać na torze rywala, który typowany jest na kandydata do awansu. Ja też biję się w pierś i nie będę „ściemniał” – liczyłem, że Orzeł weźmie co swoje.
Rafael Wojciechowski/menedżer Startu – Dziękuję bardzo. Wszystko zagrało idealnie. Cała drużyna, juniorzy, każdemu należą się wielkie słowa uznania.
A nie jesteś nieco mimo wszystko zaskoczony, że wygraliśmy w tak świetnym stylu?
Nie. Ja chciałem żeby drużyna pokazała moc i ją pokazała. To jest efekt ciężkiej pracy każdego, a w szczególności juniorów, która przyniosła efekt taki jak sobie wymarzyliśmy. Ja czuję, że będzie jeszcze lepiej, jeśli zawodów młodzieżowych będzie więcej.
Świetnie zbilansowały się pary. Każda wywalczyła kilkanaście punktów, a do tego wyraźny triumf na polu młodzieżowym. Juniorzy dołożyli dziś wielką cegłę do tego triumfu.
Tak, dziś idealnie udało się poukładać pary, bo każda przywiozła cenne punkty. Potrafiliśmy wygrywać podwójnie biegi, chociaż mogliśmy wygrać wyżej, gdyby nie upadek Stalkowskiego, powtórka 14 biegu. Odczytaliśmy przede wszystkim bardzo dobrze ten tor. Zanalizowaliśmy wszystkie mecze tutejsze, także ten ubiegłoroczny i zadanie domowe odrobiliśmy celująco. Ale też chyba był mały głód jazdy zaprocentował. Nie chcę i nie lubię nikogo z nazwiska wyróżniać, ale mała laurka należy się dla Kevina Fajfera, którego ciężka praca na treningach dała efekt. My jako klub mu pomogliśmy więc cieszę się, że ten zawodnik pojechał tak ładnie
I wróciliśmy zdaje się w idealnym momencie, kiedy niektórzy jeszcze kręcili nosami, że Start już najlepiej szykować do meczów barażowych za kilka miesięcy.
Chcieliśmy wszystkim pokazać i wrócić do gry, udowodniając, że cel który nakreśliliśmy przed sezonem, to nie jest mrzonka. Jesteśmy w walce o play-offy i to jest fakt. Udowodniliśmy, że początek sezonu był wypadkiem przy pracy i wyciągnęliśy wnioski. Teraz chcemy pójść za ciosem i robić wszystko aby utrzymać tą dyspozycję w kolejnych spotkaniach.
Chwytałeś się za głowę po pierwszej odsłonie 14. biegu, gdy trzeba było wyjeżdżać jeszcze raz po podwójnym zwycięstwie?
Jeżeli tak mówi regulamin to mówię wprost – trzeba zmienić ten punkt i to od razu! To daje możliwości nadużyć w przyszłości.
Aż strach pomyśleć co by było, gdyby mecz był „na styku”!
Dokładnie. Mam nadzieję, że nikt tego nie wykorzysta w przyszłości, bo coś zostało zasygnalizowane. Muszą być wyciągnięte wnioski na przyszłość.
Dziekuję za rozmowę.
0 komentarzy