Ogromnie dużo działo się wczoraj w wirtualnym świecie, po sromotnej przegranej gnieźnieńskich żużlowców. W jednym z ciekawszych wątków, pierwsze skrzypce grał sam zawodnik Aforti Startu.

Opadają powoli emocje po wczorajszym laniu przy Wrzesińskiej. Gnieźnianie polegli na całej linii w starciu z Wilkami, więc upust dali internauci. W jedną z dyskusji wdał się nawet ten, który wczoraj zawiódł totalnie, czyli Michael Jepsen Jensen. Jeżeli na torze nic wielkiego nie pokazał, to na Facebooku już nie odpuścił na całej linii byłemu zawodnikowi Startu. Wszystko zaczęło się od tego wpisu Łukasza Związko: 

„Na żużel chodzę odkąd pamiętam. Jako zawodnik słaby, bo słaby, ale miałem tą możliwość noszenia na piersi barw Naszego klubu. I w czasach totalnej biedy zawsze cały zespół jak i klub dawał z siebie wszystko. Po tym co zobaczyłem dziś na żywo stwierdzam jedno. Jedna wielka amatorka od zarządzających klubem, co podkreślałem wielokrotnie i pierwszy raz to powiem, po zawodników mimo że ich znam i szanuję. (…) Koleś z Danii kasujący za podpis grube pieniądze przyjeżdża na motorynkach. Uważający się za gwiazdę a jest cienki jak siki komar nie dziwię że Pan Mrozek go oddał” 

Łukasz Związko lubi i chętnie wsadza kij w mrowisko, lub szprychy – jak kto woli. Od początku sezonu mechanik Olivera Berntzona chętnie urządza internetowe „wycieczki” w stronę Wrzesińskiej, narzucając osobistą narrację. Pisze co sądzi o sytuacji klubu, postawie zawodników, krytykuje, chwali, mobilizuje, dzieli, lub łączy fanów Startu. Spójrzmy zatem jak zareagował na ten wpis MJJ: 

„Gdybyś miał dwie komórki mózgowe to by się ze sobą biły. A jak się choć trochę znasz jako mechanik na żużlu, to wiesz, że nikt nie robi takiego gówna celowo! Gdybyś wiedział, jak bardzo się dzisiaj staraliśmy, to ty i reszta patrząc na to spotkanie zamknęlibyście się. Nie przychodzę dla zabawy i nie rozumiem, skąd biorą się tobie takie rzeczy mądralo”

Łukasz Związko: „(…) Czy Gniezno jest kolejnym twoim klubem, do którego przyszedłeś tylko aby zarobić kasę?”

MJJ: „Myślisz, że zarabiam na takich zawodach jak te?”

Dalej już wywiązała się dyskusja wytykająca wzajemne błędy, w co także włączyli się kibice. Poziom frustracji u duńskiego stranieri Startu musiał być więc po zawodach ogromny, bo „Liglad” rzadko kiedy wdawał się w takie internetowe przepychanki. Wydawał się być oazą spokoju i zawodnikiem, który odcina się od tego typu sytuacji.